Posted on 2 komentarze

Nie robiłeś tego wcześniej? Ta wiedza pozwoli Ci czerpać to co w morsowaniu NAJLEPSZE

W tym tygodniu miałem możliwość udzielić wywiadu na temat morsowania dla toruńskiej redakcji. W trakcie rozmowy padło ciekawe pytanie dotyczące tego jak przygotować się do lodowatej kąpieli, by rzeczywiście czerpać z niej korzyści. Pomyślałem wtedy, że w naszym środowisku mało mówi się o tym o co powinniśmy zadbać w codziennym życiu. Stąd ten wpis.

Skoro jesteś czytelnikiem lub czytelniczką tego bloga to pewnie zgodzisz się ze mną, że zimno niesie za sobą ogrom korzyści. Poczynając od wzmocnienia układu odpornościowego, po redukcję markerów stanu zapalnego, tkanki tłuszczowej, czy pomoc w leczeniu depresji. Wymieniać można by jeszcze długo, ale co jeżeli powiem Ci, że można ponieść skutek odwrotny do zamierzonego? 

No ale jak, Dominik? To można kąpać się w zimnej wodzie i nie czerpać z tego korzyści? 

Tak, można, ale tylko jeżeli zaniedbasz pewne istotne aspekty swojego codziennego funkcjonowania. Czyli o tym jak żyć i czerpać w harmonii.

1. SKOK DO WODY PO NIEPRZESPANEJ NOCY 😴

 

Morsowanie po 2-3h snu? Jasne, że można. Pytanie co na to Twoje ciało i poziom kortyzolu.

Sen jest procesem biologicznym niezbędnym do życia i optymalnego zdrowia. Prawdą jest, że odgrywa kluczową rolę w funkcjonowaniu mózgu i fizjologii ogólnoustrojowej, w tym w metabolizmie, regulacji apetytu oraz funkcjonowaniu układu odpornościowego, hormonalnego i sercowo-naczyniowego.

Dobrze zregenerowane ciało w kontekście zimnych kąpieli to podstawa.

Liczne badania udokumentowały, że długoterminowe zaburzenia snu mają ogromny wpływ na ryzyko chorób zakaźnych, występowanie i progresję kilku poważnych chorób, w tym choroby sercowo-naczyniowej, raka i cukrzycy oraz częstotliwość występowania depresji.

A jak mają się konsekwencje krótkoterminowych epizodów? U zdrowych osób dorosłych obejmują zwiększoną reaktywność na stres, ból somatyczny, obniżoną jakość życia, niepokój emocjonalny i zaburzenia nastroju oraz deficyty poznawcze, pamięci i wydajności.

Po nieprzespanej nocy jesteś więc tykającą bombą, która powinna unikać jakichkolwiek czynników stresogennych nawet w małych dawkach. Zimnej kąpieli przede wszystkim. Bądź wyspany jeśli zamierzasz czerpać z zimna. Warto zoptymalizować swój rytm dobowy oraz zadbać o odpowiednią podaż światła w ciągu dnia i zaciemnienie w sypialni. 

Więcej na temat optymalizacji snu przeczytasz na blogu Mateusza. Zajrzyj i pozdrów go ode mnie!

 

2. WYŚCIG. CZYLI DŁUGIE CZASY I MORSOWANIE ⏳

 

Tak, znam to badanie, w którym po 45 minutach siedzenia w lodowatej wodzie wyrzut dopaminy potrafi siegnąć poziomów jak po kokainie. Ale czy o to nam tak naprawdę chodzi? Mimo indywidualnych preferencji – to z punktu widzenia osiągania benefitów dłuższe czasy nie mają większego sensu.

Warto tutaj przypomnieć, że morsowanie to zjawisko hormetyczne. 

Hormeza (gr. ὁρμή poruszenie)– zjawisko polegające na tym, że czynnik występujący w przyrodzie, szkodliwy dla organizmu w większych dawkach, w małych dawkach działa na niego korzystnie.

Tak więc pod kątem osiągania korzyści – stresor jakim jest zimno powinien być dostarczany warunkach kontrolowanych i w krótkim czasie. Dłuższe ekspozycje w mojej opinii to wyczynowość sportowa i obciążanie organizmu. Zatem ile powinno się siedzieć? Wszystko zależy od tego co chcesz osiągnąć.

Odporność: 1X w tygodniu, 1-3 min

Metabolizm: 2X tygodniowo/11min łącznie

Dr. Huberman mówi również o 11 minutach w całym tygodniu jako o czasie pozwalającym osiągać pełne spektrum benefitów.

11 minut tygodniowo jako SUMA, nie na sesję, ale raczej 2-4 sesje trwające 1-5 minut każda, rozłożone na cały tydzień.

Tak. Oczywiście. Możesz zrobić więcej. Ta suma to minimum, aby osiągnąć korzyści z ekspozycji na zimno. Równie dobrze możesz robić bardzo zimne i bardzo krótkie ekspozycje w celu uwolnienia adrenaliny, ale 11 minut opiera się na niedawnym badaniu, które zbadało szereg efektów i jest dobrym, solidnym, podstawowym protokołem do ciągłego stosowania.

Czyli podsumowując: zdecydowanie lepszym podejściem będzie pełna ekspozycja na zimno np. 7 x 2min, 3 x 5min, 4 x 4min, aniżeli 1 x 15 minut.

3. KIELISZEK NA ODWAGĘ I CIEPŁO! 🥃

 

Według wieloletnich badań, podczas gdy alkohol może wydawać się idealnym napojem na zimną pogodę, ponieważ wywołuje uczucie ciepła, w rzeczywistości obniża temperaturę ciała — niezależnie od temperatury na zewnątrz — i zwiększa ryzyko hipotermii.

A co z oddechem? Wyobraź sobie, że w jednym z badań sprawdzono również ten temat. 16 ochotników, zimna woda i alkohol. Stwierdzono zmniejszenie częstości oddechów w pierwszych 20s zanurzenia o 10% (łącznie 2-3 oddechy) po spożyciu alkoholu w porównaniu z zanurzeniem kontrolnym.

Przecież to niesamowicie ważna informacja. Jeżeli morsujesz to doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że odpowiednie oddychanie jest kluczową częścią całego procesu zanurzenia w lodowatej wodzie. Już pomijam naprawdę istotny fakt zaburzenia procesu myślowego i ogólnego upośledzenia odpowiedzi organizmu.

Temat niby jasny, ale zdarzało mi się spotkać osoby, które w ten sposób przełamywały wewnętrzny głos. Morsowanie i alkohol? To ze sobą nie współgra.

Nie rób tego. Zapomnij o używkach.

4. SUPLEMENTACJA 🍀

 

A raczej jej brak. Posłużę się przykładem, żeby zobrazować w czym rzecz. Bliska mi osoba w zeszłym sezonie eksponowała się na zimno po kilka razy w tygodniu. Po jakimś czasie odnotowała samoczynnie występujące drżenia mięśni w ciągu dnia i ogólnie osłabienie. Biorąc pod uwagę jej codzienny tryb życia i wiele czynników stresogennych występujących w ciągu dnia – zasugerowałem, że może jej układ nerwowy zwyczajnie nie nadąża. Suplementacja w połączeniu z higieną umysłu okazała się dla tego człowieka zbawienna.

O co warto zadbać w kontekście lodowatych kąpieli?

Witaminy z grupy B. Odgrywają one szczególną i istotną rolę zarówno w ośrodkowym układzie nerwowym (OUN), jak i obwodowym układzie nerwowym (PNS). W szczególności witaminy B1, B6 i B12 są niezbędne do utrzymania zdrowia układu nerwowego. Znaczenie witamin z grupy B w kontekście funkcji nerwów podkreślają liczne choroby neurologiczne, takie jak encefalopatia Wernickego, depresja, beri-beri, drgawki, zwyrodnienie złożone rdzenia kręgowego czy neuropatia obwodowa (PN), które są związane z niedoborem jednej lub więcej z tych neurotropowych witamin z grupy B. 

Kolejny istotny bardzo ważny makro-minerał. Magnez. Jest on niezbędny do regulacji skurczu mięśni (w tym serca), ciśnienia krwi, metabolizmu insuliny oraz jest niezbędny do syntezy DNA, RNA i białek. W układzie nerwowym magnez jest ważny dla optymalnego przekaźnictwa nerwowego i koordynacji nerwowo-mięśniowej, a także chroni przed ekscytotoksycznością (nadmierne pobudzenie prowadzące do śmierci komórki).

Nasze Witaminy Morsa zostały stworzone właśnie celem wsparcia układu nerwowego. Warto je rozważyć w kontekście suplementacji. Są dostępne na sklepie!:)

Przy dużym obciążeniu warto również pomyśleć o adaptogenach typu Różeniec Górski, czy grzybach Reishi. Sam je suplementuję przez cały okres zimowy.

Podsumowując. Jeśli chcesz czerpać korzyści z lodowatych kąpieli:

  1. Bądź wyspany 🛌
  2. Dobrze oszacuj długość morsowania ❄️
  3. Nie stosuj używek 🧟‍♀️
  4. Zadbaj o suplementację (Wit. B + Magnez) 💪🏻

Co byście dodali do tej listy?

 

Źródła: 

  1. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5449130/ 
  2. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/9088850/ 
Posted on Leave a comment

Czego nauczyła mnie bosa stopa na śniegu?

Chodzeniem boso po śniegu zainteresowałem się dokładnie dwa lata temu. 

W sumie zaczęło się niewinnie, bo od tematu #groundingu, czyli uziemiania. 

Wróćmy jednak do genezy. Czyli jak to było, że zacząłem chodzić boso?

Wiosna 2020. Budzenie się natury to dla mnie zawsze czas ogromnej inspiracji, planowania, działania i zaangażowania w nowe projekty. To także czas, kiedy staram się być jeszcze więcej na zewnątrz. Wierzę w dobrodziejstwo ekspozycji na słońce i ogromną moc przyrody.

Pomieszkiwałem wtedy u rodziców w domku na wsi. Sytuacja na świecie była wtedy lekko mówiąc… niestabilna, większość pracy przeniosło się na tryb zdalny. Cieszyłem się niesamowicie. W końcu mogłem zacząć pracować na zewnątrz. 

Zaaranżowałem sobie stojące biurko i tak kreowałem różne rzeczy – po kilka godzin dziennie. 

Nie śniło mi się zakładać i zdejmować butów wracając do domku, więc z lenistwa.. chodziłem boso. I wtedy po kilku dniach chodzenia po ogródku, ekspozycji na słońce i spędzania więcej czasu na zewnątrz – zauważyłem zmianę. Zacząłem czuć się lepiej, przyjemniej, endorfiny sprawiały, że w trakcie pracy zdarzyło mi się potańczyć na zewnątrz. Interesujące.

Zacząłem więc więcej czytać i tak właśnie wpadłem na temat #groundingu. Byłem ogromnie zaskoczony, że są temu poświęcone badania naukowe, a ludzie tworzą społeczności chodzących boso.

Ten bezpośredni kontakt z naturą – rozładowuje napięcie i przywraca równowagę elektromagnetyczną. Pomaga również w poprawie biologicznego rytmu snu, redukcji kortyzolu i wielu innych rzeczach.

 

Korzyści jest ogrom, ale to temat na osobny wpis. Obiecuję, że wrócimy do tego.

Dzisiaj skupimy się na aspekcie zimna.

 

Podeszwy naszych stóp są niezwykle wrażliwe na dotyk i podłoże pod nami. Wynika to z dużej koncentracji zakończeń nerwowych, których jest ich aż 200 000 na podeszwę.

Wiosna minęła, lato i jesień również. Przyszła zima. 

Obcowanie z zimnem i morsowanie było już mi wtedy znane. W końcu morsowałem dwa poprzednie sezony. Zacząłem jednak odczuwać brak moich bosych przechadzek po rodzinnych okolicach i pracy na zewnątrz. Na początku bardzo kombinowałem – stosowałem maty do akupresury pod stopy. Szukałem rozwiązania. Chwilę pomyślałem. A co gdyby połączyć jedno z drugim? I tak chodzenie boso po śniegu stało się moją codzienną, poranną, 10-minutową rutyną. 

W ten sposób okazało się, że można zintensyfikować benefity. 

A co zyskasz chodząc boso po śniegu?

 

  1. Zmniejszony stan zapalny. Krioterapia lub terapia zimnem jest stosowana na całym świecie przez różnych lekarzy w leczeniu pacjentów cierpiących na stany zapalne. Wielu czołowych sportowców właśnie w ten sposób niweluje ryzyko kontuzji.
  2. Zyskasz poprawioną odporność. Większość z nas spędza dużo czasu w zamkniętych pomieszczeniach, a ekspozycja na zimno – zmusza organizm do przystosowania się i budowania odporności. Chodzenie boso po śniegu zwyczajnie wzmacnia tolerancję organizmu na ekstremalne zimno. Jeśli dopiero zaczynasz i masz pewne bariery w głowie – upewnij się, że robisz wszystko powoli. Nie musisz od razu wskakiwać na głęboką wodę. Możesz na początek nosić skarpetki, jeśli zimno jest nie do zniesienia. Z biegiem czasu, gdy nabierzesz tolerancji na zimno, zdejmij skarpetki i zwiększ czas chodzenia po śniegu.
  3.  Poczujesz ogromny napływ endorfin. Niezależnie od tego, czy wolisz chodzić, biegać, skakać czy tańczyć, przygotuj się na wyjątkowo ekstatyczne przeżycie. Szybki sprint po świeżym puchu śniegu to naprawdę świetna zabawa. To miękkie, aksamitne uczucie pod stopami jest bardzo trudne do wyjaśnienia. Chociaż spotkałem się z porównaniem do zimowych fajerwerek. Ciekawe, coś w tym jest. Tak czy inaczej – to przyjemne uczucie, gdy łączysz się z ziemią zapala zakończenia nerwowe, pozostawiając Cię z poczuciem radości na dłużej. Pewnie wynika to z kontrastu między przebywaniem przez większość czasu w ciepłym i przytulnym otoczeniu. Tak czy inaczej – to zdecydowanie najwyższa moc uziemienia. Zaufaj swoim odczuciom i niech śnieg stanie się Twoim duchowym przewodnikiem po doświadczaniu wnętrza.

Kilka wskazówek:

 

  1. Zanim wyjdziesz na zewnątrz. Jeżeli chcesz poznać zalety chodzenia boso po śniegu, upewnij się, że nie masz żadnych dolegliwości, takich jak artretyzm.
  2. Planuj. Ważna rzecz. Podejmij decyzję na jak długo chcesz wyruszyć. Jeżeli będą to 2 minuty na początek. Oznacza to 60 sekund w jedną stronę i 60 sekund z powrotem. Po powrocie rozgrzej się podejmij i decyzję, czy chcę znowu wyjść. Jeśli zrobisz to w ten sposób, unikniesz potencjalnego odmrożenia. Jeśli wyjdziesz kilka razy, ciało przystosuje się i zacznie kompensować, a ty osiągniesz stan równowagi, w którym twoje ciało wytworzy wystarczającą ilość ciepła, aby zrekompensować ciepło, które będziesz tracić przez stopy.
  3. Twój pierwszy spacer boso będzie świetnym przeżyciem, tylko postaraj się nie dać ponieść emocjom. Nie przesadź z długością ekspozycji. Wszystko z czasem. Pamiętaj, że jest to nowa rzecz, której się uczysz. Twoje ciało będzie z tobą współpracować, jeśli będziesz cierpliwy. Nie naciskaj na siebie zbyt mocno. Złap lepszy kontakt ze swoim wnętrzem, a z pewnością Ci się to odwdzięczy.
  4. Chodź w miejscach, które są znane i bezpieczne, aby zapobiec zranieniu stóp przez szkodliwe lub ostre przedmioty i noś plecak jako środek ostrożności wraz z ciepłymi zimowymi skarpetami i butami, jeśli zdecydujesz się chodzić na dłuższe wyprawy. Zawsze idź we własnym tempie: za każdym razem sprawdzaj swoje poziomy tolerancji, ale unikaj przesady i wiedz, kiedy przestać.

Wracając jednak do tytułu. Bosa stopa na śniegu nauczyła mnie, że warto słuchać siebie i dbać o połączenie mózg – ciało. To najlepsza inwestycja. Ta forma ekspozycji na zimno zdecydowanie może Ci w tym pomóc.

 A jak u Was? Stosujecie tego typu ekspozycję na zimno?

Posted on Leave a comment

Jak rosyjski mistyk zadziwił świat zimnem?

 

Do tego wpisu zainspirowała mnie Asia z którą rozmawialiśmy na temat tego, kto mógł zapoczątkować fenomen zimnego wiadra. Dzięki Ci Asiu.

Aha. No i mamy odpowiedź. Był to Porify Ivanov.

 

Rosyjski mistyk i uzdrowiciel urodził się w 1898 roku w Rosji. W młodości był górnikiem.. i chuliganem. Żył biednie, tym samym na przemiany polityczne w Rosji początkowo patrzył z entuzjazmem, zostając nawet wyborowym strzelcem w bolszewickim oddziale partyzanckim, wkrótce jednak rozczarował się co do rządów zapoczątkowanych przez Lenina.

W wieku trzydziestu lat zachorował na raka. Jego stan był na tyle dramatyczny, że lekarze dawali mu co najwyżej kilka miesięcy życia. Iwanow chcąc skrócić swoje cierpienia – wyszedł rozebrany na mróz.

Na jedną kartę

 

Nic się jednak nie stało, pomimo wielokrotnego oblewania się lodowatą wodą, nie nabawił się nawet przeziębienia. Iwanow powtarzał podobne zabiegi wielokrotnie, wciąż jednak omijał go nawet najlżejszy katar. Doświadczał za to nieznanego mu wcześniej napływu endorfin i energii życiowej. Równocześnie, ku zdziwieniu Iwanowa i leczących go medyków, bardzo zaawansowany nowotwór ręki cofnął się zupełnie. To zainspirowało ozdrowieńca do podjęcia życiowego eksperymentu, który trwał ponad pół wieku. Iwanow doszedł do wniosku, że można poskromić „złe siły przyrody” (tak nazywał czynniki wywołujące choroby) poprzez przeciwstawienie się im naturalnymi metodami bez stosowania innych środków. Zaczął więc zbliżać się do natury, pozbywając się jakichkolwiek barier. Boso, w samych szortach – codziennie przez okrągły rok odbywał długie spacery po chutorze Kondriuczyj w obwodzie woroszyłowgradzkim (obecnie Ługańsk, Ukraina), gdzie mieszkał przez długie lata aż do śmierci.

„Podczas trzaskających mrozów powracał z tych przechadzek spowity kłębami pary, z oszronioną brodą i włosami – wspominają sąsiedzi Iwanowa. – Myśleliśmy, że nazajutrz złoży go okropna niemoc, a on tymczasem znów paradował po wiosce w samych gatkach”. 


 

Głodówka i ścieżka uzdrowiciela

 

Post nie był mu obcy. Kiedy jego fascynacja zimnem się pogłębiała – zaczął w między czasie praktykować również głodówki. Raz bez pokarmu i wody wytrzymał podczas jednej z nich aż 108 dni. Co najciekawsze, nie uważał tego za szczyt ludzkich możliwości. Do jego skromnej chaty wciąż ciągnęli chorzy. Wielu z nich, sklasyfikowanych jako przypadki beznadziejne, uleczył. Swój sposób uzdrawiania, a także wszystkie osoby, które spotykał, nazywał „dzieckiem”, ponieważ był przekonany, że wszyscy ludzie są ostatecznie dziećmi natury. Z natury powstali i do natury wrócą, bez względu na to, czy byli wysocy i odważni, czy nieśmiali i spokojni każdy wróci do miejsca z którego powstał.  Prawda, że piękne?

 

Więzień systemu

 

Historia mistyka jest pełna tajemnic. Sowieci chcieli zmniejszyć jego popularność narażając go na ośmieszenie. Wysyłali go od jednego do drugiego szpitala psychiatrycznego. Kościół prawosławny uznał go za heretyka, który stworzył groźną sektę. Jednak Iwanow nie czynił zła, a wręcz przeciwnie. Namawiał do poszanowania natury, drugiego człowieka, do bycia życzliwym i radosnym. Namawiał do poszczenia oraz oczyszczania swojego ciała chodząc boso w lekkich ubraniach oraz polewania się zimną wodą. Uważał, że człowiek chcąc być zdrowym i pełnym energii, musi porzucić nałogi i żyć w harmonii z naturą. Iwanow słał memoriały do władz komunistycznych, ale nie spotykały się one ze zrozumieniem. Nauczyciel spędził w więzieniach, łagrach i zakładach psychiatrycznych ponad dwanaście lat. Wypuszczano go stamtąd kilkakrotnie skrajnie wyniszczonego, tylko po to, aby umarł poza murami, on natomiast po odzyskaniu wolności szybko wracał do zdrowia. Dopiero na początku lat osiemdziesiątych XX wieku zainteresowały się osiągnięciami Iwanowa gazety. Kiedy momentalnie wyleczył z bronchitu jednego z bardziej znanych dziennikarzy, o „znachorze” z ukraińskiej prowincji zaczęły pisać czołowe pisma w ZSRS. Wkrótce stworzony przez niego system stał się popularny między innymi wśród członków kulturalnych elit Moskwy. Nie brakowało również krytyków, którzy oskarżali Iwanowa o szarlataństwo.

 

Porfiry Iwanow zmarł w 1983 roku pozostawiając po sobie ponad 250 zeszytów z notatkami. Stronnicy Nauczyciela, zwani „Iwanowcami”, w liczbie co najmniej 10 tysięcy (są wśród nich m. in żona prezydenta Kazachstanu oraz kilku rosyjskich prominentów), starają się kontynuować dzieło mistrza. Jego ostatnie przesłanie skierowane do ludzkości brzmi: „Błagam wszystkich: zajmijcie swoje miejsce w przyrodzie, ono nie jest przez nikogo obsadzone i nie można go sobie kupić za żadne pieniądze, lecz tylko zdobyć własnym trudem i na swój pożytek”.

Zasady życiowe Ivanova:

 

I. Dwa razy dziennie kąp się w zimnej, naturalnej (prirodnoj) wodzie, tak, żebyś poczuł się dobrze.
Kąp się, w czym możesz: w jeziorze, rzeczce, wannie, bierz prysznic albo oblewaj się. Gorącą kąpiel zakończ zimną.
2. Przed kąpielą i po niej, a jeśli to możliwe, także w jej trakcie, wyjdź na powietrze, stań bosymi nogami na ziemi, a zimą na śniegu, choćby na minuty.
Weź oddech kilka razy, powietrze przez usta i w myśli życz sobie i wszystkim ludziom zdrowia.
3. Nie pij alkoholu i nie pal.
4. Staraj się choć raz w tygodniu całkowicie obywać się bez jedzenia i wody od godziny 18.20 w piątek do godziny 12 w niedzielę.
To twoja zasługa i spokój. Jeśli ci trudno, wytrzymaj chociaż jedną dobę.
5. O godzinie 12 w niedzielę wyjdź boso na powietrze i kilka raz pooddychaj i pomyśl tak, jak napisano wyżej.
To święto twojego ciała. Po tym możesz jeść wszystko, co zechcesz.
6. Kochaj otaczającą cię przyrodę. Nie pluj wokoło i nie wypluwaj z siebie niczego. Przywyknij do tego – to twoje zdrowie.
7. Pozdrawiaj wszystkich zawsze i wszędzie, szczególnie ludzi starszych. Chcesz mieć zdrowie – pozdrawiaj wszystkich.
8. Pomagaj ludziom, jak możesz, szczególnie biednemu, choremu, skrzywdzonemu, potrzebującemu.
Rób to z radością. Odpowiedz na jego potrzeby duszą i sercem. Zyskasz w nim przyjaciela i pomożesz sprawie POKOJU!
9. Pokonaj w sobie skąpstwo, lenistwo, samozadowolenie, chciwość, strach, obłudę, pychę. Wierz ludziom i kochaj ich.
Nie mów o nich niesprawiedliwie i nie bierz sobie do serca złych sądów o nich.
10. Uwolnij swoją głowę od myśli o chorobach, niedomaganiach, śmierci. To twoje zwycięstwo.
Nie oddzielaj myśli od czynu. Przeczytałeś – to dobrze, ale najważniejsze – DZIAŁAJ!

12. Opowiadaj i przekazuj doświadczenie tego dzieła, ale nie chwal się i nie wywyższaj.

Posted on Leave a comment

3 powody, dla których morsowanie ODMIENIŁO moje ŻYCIE

 

W grudniu 2018 roku podjąłem decyzję, która koniec końców doprowadziła mnie do momentu, w którym zaczynam pisać swój pierwszy wpis na tym blogu. Spakowałem ręcznik do torby i pojechałem bez większego namysłu nad zamarznięte jezioro. Nie wiem nawet co mną wtedy kierowało. Być może poszukiwałem sposobu na nowy rodzaj wewnętrznego dialogu, a może po prostu nowego bodźca, adrenaliny? Do tej pory ciężko mi to zrozumieć. Tak jakby wszechświat oczekiwał ode mnie tego dnia, że wejdę do tej lodowatej wody, bo to zmieni moje życie.

Nie mylił się. Bo zmieni. Tylko wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.

„Po co Ty to robisz?”, „Daj spokój, wróć i ubierz się” – tego typu komunikaty powstawały w mojej w głowie, gdy stanąłem rozebrany nad taflą jeziora.

Podjąłem decyzję. Wchodzę. Co będzie to będzie.

I nagle wszystkie komunikaty zniknęły. W głowie już nie powstawały żadne pytania. Totalna cisza.

Byłem tylko tu i teraz. W tej sytuacji. Z jednej strony skupiony na panoramie drzew iglastych pokrytych śniegiem po drugiej stronie jeziora, z drugiej przeżywający milion nieznanych mi do końca mechanizmów obronnych w moim ciele. To było niesamowite. To zmieniło moje życie.

Czas odpowiedzieć na pytanie jak bardzo, w końcu o tym jest ten wpis.

W mrozie jest coś takiego, że wydobywa z ludzi ciepło. J. Maarten Troost,

 

1. Dialog wewnętrzny

Przejąłem kontrolę. 

Przez większość mojego życia bardzo identyfikowałem się z tym co do siebie mówiłem. Wszelkiego rodzaju ograniczenia, krytyka – myślałem, że to po prostu jestem Ja. Jednak wejście do zimnej wody pokazało mi, że jest zupełnie inaczej. Nauczyłem się ze sobą rozmawiać. W całej tej sytuacji przecież mój wewnętrzny głos odradzał mi tego wejścia, a jednak dałem mu odpowiedź w postaci wykonania czynności, wbrew temu co do mnie mówił. Każde kolejne morsowanie zaczęło zbliżać mnie z samym sobą i otwierało furtkę do dialogu, który wcześniej nie występował. Z czasem podświadomość przestała się już bronić. Polubiła zimną wodę.

Ten lepszy dialog wewnętrzny przełożył się na wiele aspektów mojego życia. Lepsza komunikacja z samym sobą to również lepsza jakość myśli, które filtrujemy przez naszą głowę. Zaczynasz dostrzegać szerszą perspektywę różnych sytuacji, a co za tym idzie – bardziej rozumieć ludzi. Śmiało mogę stwierdzić, że dzięki utrzymywaniu stałego kontaktu z zimnem rozwijam się dużo lepiej na płaszczyznach zawodowych, relacyjnych, hobbistycznych i wielu, wielu innych. 

2.   Poczucie satysfakcji i szczęścia

Zimna woda to było wyzwanie. Natomiast zrozumiałem, że nie mogę poprzestać na jednym. Z czasem pojawił się pomysł Śnieżki w szortach. Wszedłem na nią – kolejne wyzwanie odhaczone. Zauważyłem, że stopniowe przesuwanie swoich granic daje mi ogromne poczucie satysfakcji i czyni mnie szczęśliwym. I tutaj padnie to magiczne słowo – dopamina. 

Dopamina, inaczej ”hormon przyjemności” to nic innego jak organiczny związek chemiczny, neuroprzekaźnik z grupy katecholamin. To właśnie dopamina odpowiedzialna jest za motywowanie do działania, wzbudza pragnienie i jest zarazem źródłem kreatywności. Tak, nasz organizm jest bardziej skomplikowany niż nam się wydaje.

W takim razie skoro udało mi się z jednym i drugim wyzwaniem to dlaczego miałoby mi się nie udać z jakimkolwiek innym? Taka refleksja pojawiła mi się w głowie. W ten oto sposób zacząłem rozwijać się dużo lepiej zawodowo, zmieniłem pracę, a osiąganie sukcesu w nowej branży stało się zwyczajnie interesującym wyzwaniem. Tak jest zresztą do dzisiaj.

Wracając jednak do dopaminy – podejmowanie się kolejnych wyzwań i ich stopniowa realizacja ZWIĘKSZAJĄ jej poziom. Pamiętaj, że każde wejście do zimnej wody to wyzwanie. Różne warunki, miejsca, temperatura, wiatr, padający deszcz. Zawsze jest inaczej. Osiągnięcie jednego celu krótkoterminowego, zazwyczaj skłania nas do rozejrzenia się za jakimś celem długoterminowym. 

Pozostaje jeszcze kwestia układu nagrody.

Układ nagrody w mózgu to grupa struktur, które są aktywowane za każdym razem, gdy doświadczamy czegoś, co daje satysfakcję, na przykład zanurzenie w zimnej wodzie, która według badań podnosi poziom dopaminy. Struktury uważane za część tego układu nagrody znajdują się wzdłuż głównych szlaków dopaminy w mózgu. Po wystawieniu na nagradzający bodziec, mózg reaguje uwalnianiem zwiększonej ilości dopaminy, głównego neuroprzekaźnika związanego z nagrodami i przyjemnością. Dopamina jest wytwarzana głównie w obszarze mózgu zwanym polem brzusznym nakrywki (VTA), zlokalizowanym w śródmózgowiu. Po wytworzeniu w VTA dopamina jest transportowana do innych obszarów mózgu różnymi szlakami, z których dwie główne to szlak dopaminowy mezolimbiczny i mezokortykolowy.

Odpowiedź jest prosta. Receptą na poczucie satysfakcji, szczęścia i przyjemności jest zimna woda.

3.    Poczucie przynależności 

Stałem się częścią czegoś większego. 

Miałem różne etapy. Z początku zaczynałem morsować grupowo, później przerzuciłem się na dłuższy, bo prawie 2-letni okres morsowania w samotności. Aktualnie po prostu to mieszam, ponieważ jedno i drugie ma swoje zalety. Jednak w obydwu okresach dzięki morsowaniu poznałem naprawdę wspaniałych ludzi. Znaczna większość osób, które oswajają zimno to po prostu otwarte głowy. W końcu trzeba mieć tę umiejętność komunikowania się z samym sobą, a im lepszy masz kontakt z własnym Ja, tym zdecydowanie łatwiej rozmawia Ci się z innymi ludźmi.

Widziałem dużo przemian, które zapoczątkowało zimno. Znam osoby, które poradziły sobie z uzależnieniami, nałogami,  złymi nawykami, toksycznymi relacjami, czy które zaakceptowały swoje niedoskonałości właśnie dzięki temu rutynowemu spotykaniu się, by z pełną uważnością wejść do lodowatej wody. Dla każdego z nich to nowy rozdział.

Więc jeżeli pytasz mnie, czy morsowanie zmieniło moje życie to właśnie przedstawiłem Ci 3 powody dla których uważam, że tak. Kończę właśnie pierwszy wpis na tym blogu, a nie byłoby go.. gdybym tamtego dnia nie spakował ręcznika do torby. 

Apropo społeczności!:)

Tworzymy taką na Facebooku. Dołącz do nas, żeby być na bieżąco ze wszystkimi dyskusjami!

D.

M.